 |
tomojezyciebrat.moblo.pl
Zmieniło się moje podejście ale nie uczucia
|
|
 |
Zmieniło się moje podejście, ale nie uczucia
|
|
 |
Niejednej z dziewczyn marzy się zostać księżniczką. Nie jednej udało się przez księcia stracić dziewictwo.Nie w wymarzonym zamku lecz na dyskotece..Nie przyjechał na rumaku, lecz jechał na fecie...
|
|
 |
Zobaczyć Twój uśmiech, cel każdego cholernego dnia.
|
|
 |
Sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To takie banalne. Banalny uśmiech, słowa, gesty, które dają niebanalną radość.
|
|
 |
Wyszłam z psem na spacer. Głowę nakryłam kapturem, a w uszach tkwiły słuchawki. szurając po mokrych liściach zasłuchałam się w rapie. Nagle pies wystrzelił jak z procy, a ja nie czekając długo ruszyłam za nim. - chodź tu, Ty głupi kundlu! - krzyczałam. biegnąc przez park znalazłam go przy ławce. Machał ogonem zadowolony z siebie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Jego. Te same cudowne oczy, ten sam uśmiech, ta sama bluza, którą kiedyś ci podkradałam. Ale nie byłeś sam. Siedziałeś z tą wywłoką obejmując ją w ten sam sposób co kiedyś mnie. - cześć - burknęłam i ruszyłam w kierunku domu ocierając łzę. Po chwili ktoś wyciągnął mi słuchawkę. - to dziwne. nadal tak słodko marszczysz nos, gdy się złościsz - zaśmiał się i na oczach jego 'dziewczyny' przytulił mnie mocno. - zaczniemy od nowa mała? - mrugnął i pocałował mnie w policzek.
|
|
 |
Rap to prawdziwa muzyka, te bity, każdy z nich serca dotyka.
|
|
 |
Może moglibyśmy być dla siebie wsparciem i mogłoby być dobrze i mogłoby być fajnie, ale znów jesteśmy gdzieś indziej, na starcie, i chyba znów przez to rozmijamy się całkiem
|
|
 |
Ten Twoj skurwysynski ale uroczy usmiech
|
|
 |
- Proszę o usprawiedliwienie..
- Powód?
- Ten blondyn z przystanku. Dziś spóźnił się na autobus. Zostałam żeby popatrzeć jak czeka na następny.
|
|
 |
''Wszedł do Jej mieszkania. Miał klucz, który kiedyś podarowała Mu udowadniając swoją wielką ufność. W kuchni ujrzał kilka zbitych naczyń, które bezczynnie leżały na ziemi. Na stole pudełka po pizzy i butelki wypitych Pepsi. Szedł po schodach omijając cały ten bałagan który walił się z góry na dół. Drzwi do jej pokoju były uchylone. Przez szparkę wydobywał się dym z papierosa i głośne bity Pezeta. Wszedł widząc jak jeden z papierosów sam wygasa w popielniczce, a Ona pali następnego stojąc gołymi stopami na chłodnych płytkach balkonu. Podszedł obejmując Ją z całej siły. 'Już widzisz, że sobie nie radzę? Że każdy dzień jest cholerną męczarnią? Że nawet rodzice wyjechali do dziadków zostawiając mnie z myślą? "Jak się zmienisz to daj znać"? Że nikt nie jest w stanie mi pomóc? Że się staczam? Umieram bez Ciebie. Nie widzisz tego?'. Zaśmiał się mierzwiąc Jej nagie ramię kilkudniowym zarostem, po czym wziął Ją na ręce szepcząc na ucho 'chodź, bo się przeziębisz, kocie'. ''
|
|
 |
Najgorsze, są wieczory. W szczególności te deszczowe. kiedy siadasz na parapecie z kubkiem gorącego kakao i nie wiesz, czy masz się śmiać czy płakać z tego co cię dzisiaj spotkało.
|
|
 |
ile my mamy lat, że nie potrafimy spojrzeć sobie w oczy i zdobyć się na odrobinę szczerości? /
|
|
|
|