|
szyfryduszy.moblo.pl
Obiecaj mi że rzucisz mnie w słoneczny dzień. Że będę mogła pójść wtedy na plażę i popatrzeć na tyłki chłopaków . Nie chcę siedzieć w domu i płakać razem z chmurami...
|
|
|
Obiecaj mi, że rzucisz mnie w słoneczny dzień. Że będę mogła pójść wtedy na plażę i popatrzeć na tyłki chłopaków . Nie chcę siedzieć w domu i płakać razem z chmurami...
|
|
|
Bywało tak, że po prostu przestawałeś się odzywać. Nie pojawiałeś się w szkole, a gdy dzwoniłam wyłączałeś telefon. Pamiętam, że ostatnim razem napisałam Ci: Nie rozumiem o co chodzi. Kocham Cię, chcę być z Tobą! Chcesz to wszystko zniszczyć? Na odpowiedź czekałam ponad pięć godzin. W dłoniach kurczowo ściskałam telefon z nadzieją, że może przeoczyłam Twoją wiadomość. W końcu odpisałeś, ciarki przeszły przez całe moje ciało, odczytałam: Szczerze? Wszystko mi jedno.
|
|
|
Chciała wrócić do tych normalnych chwil, tak prostych, lecz wiele dla niej znaczących...
|
|
|
Była na imprezie. Wiedziała, że przyjdzie więc już na początku zaczęła pić. Po godzinie stała nawalona pod ścianą i krztusiła się dymem z papierosa. Wszedł do kuchni nie wiedząc, że ona tam jest. Odwrócił się, spojrzał na jej oczy, które się zaszkliły i podszedł bliżej. Zaczęła się śmiać. 'Tylko sobie nie myśl, że to przez Ciebie. Dymem się zakrztusiłam i tyle.' Złapał ją za łokieć. 'Chodź. Wyjdziemy na zewnątrz.' Spojrzała na niego wściekła i pijana. 'Chyba sobie kpisz.' Odwróciła się i kończyła swoje piwo. Wyrwał jej butelkę z dłoni i wziął na ręce przekładając przez ramię! 'Cholera! Puść mnie. Puść mnie, no!' Wyszli na zimne powietrze. Postawił ją na ziemi i odwrócił się plecami. 'Coś Ty sobie, kurwa, myślał? Że przyjdziesz i będziesz udawał bohatera? Po jakiego chuja mnie wyprowadzałeś? No po co pytam?! Nie ma już nas. Sam o tym zdecydowałeś i guzik powinno Cię obchodzić, co się ze mną dzieje!' Biła go pięściami po plecach. 'Kocham Cię.' Powiedział. Uderzyła mocniej.
|
|
|
Żyjemy w świecie gdzie nie odpisanie na sms lub nie zadzwonienie jest powodem do końca świata.
|
|
|
'Miłość jest jak lek, niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.
|
|
|
Siedzę na parapecie , w za dużym dresie, w ręku trzymam kubek kakao, które już jest całkowicie zimne. Patrze w gwiazdy i myśle "Czy ty kiedykolwiek tęskniłeś?" Czy tęskniłeś za moim głosem, oczami, żartami, zapachem, za moją obecnością? Czy Twoje myśli chociaż przez dwie sekundy skupiły się na mnie? Czy tak jak ja siadałeś na parapecie i rozmyślałeś o mnie? Czy kiedyś powiedziałeś "cholernie,mi jej brakuje" ?
|
|
|
-Dlaczego za mną idziesz? -Chciałem powiedzieć Ci, że Cię kocham. -Widocznie nie poznałeś jeszcze mojej przyjaciółki. -Jakiej przyjaciółki? -Jest ode mnie ładniejsza i mądrzejsza, stoi za Tobą. -Ale tu nikogo nie ma. -Widzisz, gdybyś mnie kochał nigdy byś się nie odwrócił..
|
|
|
Wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. Kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. Trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "Nie waż się!" Krzyknęła w jego stronę. "Bo co?" Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "Proszę?" Zrobiła smutną minę. Już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. Było cholernie zimno! Usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "Złaź ze mnie!" Warknęła. "Oj, nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi." Wciąż się śmiał. "A jak zachoruję?" Zapytała smutno. Spoważniał i powiedział cichutko: "To będę Twoim osobistym lekarzem." Nachylił się do pocałunku. Jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. Zwaliłam go z siebie i pognałam pędem do samochodu. Spojrzał na mnie wnerwiony i pogroził palcem. Wysłałam mu buziaka. We wstecznym lusterku widziałam, jak się śmiał.
|
|
|
"Leżę na podłodze i zastanawiam się jak nazwać to, co teraz czuję ..."
|
|
|
Taki ze mnie dziwny przypadek , że jak komuś na mnie zależy to mam to w dupie , a jak już się nie stara to nagle zaczynam się przejmować.
|
|
|
Czasami trzeba powiedzieć najgorszą prawdę najlepszemu przyjacielowi tylko po to, by przejrzał na oczy i próbował ratować to, co powoli niszczy.
|
|
|
|