|
szacunstoprocent2.moblo.pl
krzycze szeptem którego nikt nie potrafi uslyszec .
|
|
|
krzycze szeptem, którego nikt nie potrafi uslyszec .
|
|
|
I idac ulica, bylo juz naprawde zimno. padal snieg, nawet wial wiatr.
Ale trzymalam Cie za reke i czulam sie bezpiecznie.
Mialam wrócic wczesniej do domu.
Ale nie chcialam.
Bylam z Toba i tylko to sie liczylo.
Tak rzadko jestem z Toba.
|
|
|
nie kręci mnie żaden inny typ oprócz mojego typa !
|
|
|
im krótsza spódniczka, tym bardziej ją kochasz. im większy dekolt, tym bardziej ubóstwiasz. - czyż nie na takiej zasadzie działasz, kochanie?
|
|
|
Patrząc na Ciebie czuje się szczęśliwa i w jednej chwili uświadamiam sobie, że podczas Twojej nieobecności cholernie będę za Tobą tęskniła kochanie .
|
|
|
Nie za wszystko da się przeprosić, ale wszystko można wybaczyć.
|
|
|
nawet w taki upał powiedziałabym,
że mi jest zimno tylko po to żebyś nie przytulił
|
|
|
Marzylam,
O kims, idealnym,
nie ze ma byc bez wad,
Ale marzylam...
O kims mi bliskim,
nie ze mam go miec zawsze obok,
ale marzylam...
Marzylam...
Ze bedzie zawsze przy mnie sercem
nie ze bezustannie obok...
ale marzylam...
|
|
|
Pewnego dnia uczucia bawiły się w chowanego.Na początku ustaliły, że kryje młość, więc zaczeła liczyć. Nadzieja schowała się w chmurach,Piękno w tafli wody, strach w dziupli w drzewie,skromność pod kamieniem, a szalenstwo w krzaku dzikiej róży. Milość doliczyła do 100 i zaczeła szukać. Znalazła nadzieje,strach,piękno,skromność.. Ale gdy szukała szaleństwa jedna z gałązek dzikiej róży uderzyła ją w twarz i wykuła jej oczy. Szaleństwo czując się winnie obiecało, że zawsze będzie jej towarzyszyć.Od tej pory miłość jest ślepa a prowadzi ją szaleństwo.'
|
|
|
wiedziałam, że go tam zastam. każdy sobotni i niedzielny wieczór spędzał z kumplami na deskach pod pobliskim supermarketem. nie rozmawiałam z nim prawie dwa miesiące, ciężko było się przełamać, ale w dupie miałam honor i godność kobiecą. to był dół, załamanie, najzwyczajniej w świecie sobie nie radziłam. na początku mnie nie zauważył, usiadłam na krawężniku koło stojących puszek z piwem. jego kumpel przywitał mnie z uśmiechem i po chwili mu kiwnął. odwrócił się nie wierząc, że tam jestem. rzucił deskę i przybiegł. -co ty tu robisz? -odgarnął sobie niesforną grzywkę. -potrzebuję Cię. -wbiłam wzrok w chodnik i niepewnie złapałam za kawałek jego koszulki miętoląc ją w dłoniach. -wiem, nie powinnam .. przepr .. -nie dokończyłam. nie pozwolił mi dokończyć. nawet nie zauważyłam kiedy połączył swoje usta z moimi. nie zważał na gwizdy swoich kumpli, tylko całował mnie z tą samą zachłannością co kiedyś. -do tej pory nie zapomniałem smaku twoich ust.- wyszeptał.
|
|
|
Co takiego w Tobie było, że gdy siedziałeś obok mnie to nie potrzebowałam nic więcej...
|
|
|
Mówi jedno, robi drugie, a potem Cię ignoruje...
|
|
|
|