|
sunshinereggaex3.moblo.pl
ja już prawie się uśmiecham. bez ciebie. tylko proszę nie wracaj bo wszystko zepsujesz.
|
|
|
ja już prawie się uśmiecham. bez ciebie. tylko, proszę nie wracaj, bo wszystko zepsujesz.
|
|
|
nie uśmiechaj się do mnie w ten sposób. nie teraz, kiedy mam świadomość, że już nigdy nie będziesz mój, a ja nigdy nie będę mogła dobrowolnie, tego uśmiechu odwzajemniać, zupełnie przypadkowo, wpatrując, się zachłannie w twoje oczy.
|
|
|
mnie wcale, nie zależy. to, że nie mogę, oderwać, od Ciebie wzorku, każdego dnia, obsesyjnie szukam, Cię wśród tłumu, kolana mi miękną, tylko gdy na mnie spojrzysz, a moje serce, bije jak oszalałe, gdy tylko odezwiesz, się w moim kierunku, wcale nie oznacza, że mi zależy.
|
|
|
od dzisiaj, już nikt nie będzie miał szansy, powiedzieć, że znakomicie, razem wyglądamy. nikomu, na to nie pozwolę. każę, się zamknąć. nie tłumacząc, przyczyn, które, są zbyt bolesne, by o nich mówić.
|
|
|
powiem, że kocham, z nadzieją, że nie będziesz mógł przez tą myśl, spać po nocach. tak, samo jak ja nie mogłam, spać, z myślą, że mnie nie kochasz. powodzenia, kochanie.
|
|
|
przyszła, do domu, po kolejnej dawce, wyzwisk, z jego strony. nie przejmowała, się opinią innych. ale jego, szczególnie. w końcu go kochała. poszła do kuchni, wzięła, opakowanie, tabletek uspokajających, zapaliła papierosa, nalała, kieliszek, czerwonego wina i położyła się na marmurowej podłodze. włożyła, słuchawki do uszu, i wybuchła spazmatycznym, płaczem. wysypała, garść, tabletek, na rękę. połknęła, wszystkie za jednym, zamachem. popiła, winem. zapaliła, kolejnego papierosa. zamknęła, oczy. ostatkami, sił, krzyknęła, z rozpaczy. jej, serce stanęło. a oddech, się zatrzymał. wykończył, ją. ona, odeszła, a on mógł, poczuć, się usatysfakcjonowany.
|
|
|
` siedząc na parapecie z kubkiem gorącego kakao, szukam powodów, aby przestać Cię kochać. i powiem Ci, że moja podświadomość, świeci, pustką, jak nigdy wcześniej.
|
|
|
tak, naprawdę, to ja nie mam wpływu, na swoje życie. mogę tylko w niewielkim stopniu pomóc, lub przeszkodzić, losowi, ale to tylko i wyłącznie w skrajnych przypadkach.
|
|
|
moje źrenice, są zbyt rozszerzone, od nadmiaru kawy, oraz nadmiaru Ciebie w mojej podświadomości, abym mogła zasnąć.
|
|
|
powiedział, że mnie kocha. powiedział, że mnie kocha. chodziła w kółko, powtarzając z niedowierzaniem. tyle, czasu czekała, na te słowa. zaczęła, skakać, niekontrolowanie z radości. zapomniała, o tym, że zamiast odpowiedzieć, to samo, odeszła, myśląc, że się przesłyszała.
|
|
|
stałam w deszczu jak ostatnia desperatka. nie zważałam na deszcz przez który niemal oślepłam. nie wzruszał mnie fakt, że moje włosy zaraz zaczną się kręcić jak oszalałe z powodu wilgoci. stałam w deszczu, mocząc moje ulubione trampki w kałuży i patrzyłam na Ciebie, pochłaniając Cię wzrokiem. niebo płakało deszczem, a ja zapomniałam o Bożym świecie w tym o istnieniu parasolki, którą złożoną trzymałam w dłoni.
|
|
|
ona nie chciała się narzucać. on nie chciał jej za bardzo komplikować życia sobą. tak jakby nie wiedzieli, że znaczą dla siebie więcej niż wszystko.
|
|
|
|