usiadła wieczorem na parapecie , wystawiając nogi za okno . było zimno , ale ją ogarniała złość więc nie odczuwała tego ani trochę . odpaliła szluga kiedy nagle za plecami usłyszała ten sam głos , głos tego przez , którego tak się czuje . ' nie pal , kochanie tyle razy Cię prosiłem żebyś nie paliła '- odwróciła się zaciągając ' nie Twój interes ' , wtedy on wziął , wyrzucił fajkę z jej ręki za okno , zdjął z parapetu mocno przytulił i wyszeptał ' już ciii kochanie ' , a ona po raz kolejny mu uległa .
|