Siemasz, siemasz chodź na melanż, beton w genach - beton w duszach. Dla zmiękczenia lana tutaj, przy weekendach czysta wóda. Przejdziesz mile w moich butach, poznasz kim są moi ludzie, lecz stąpasz po cienkim lodzie będąc dłużej w mojej skórze. Już nie taka długa lista moich ziomów na boiskach, przez lata straciło masę jak amfetaminista. Kilka pizd, jak judasz sprzedało by bliskich wszystkich, za wakacje w spa, kokę i klubowy błysk - psy. Tu nas czas nie oszczędza trzyma w pionie nas chemia, sąsiedzi mówią o nas młodzi tylko z przyzwyczajenia.
|