|
nie ingeruję w to. jeśli jest idiotą, rzuci się w ramiona tej lafiryndy podczas mojej szkolnej nieobecności. jeśli natomiast zależy Mu na jakichkolwiek uczuciach - od razu po lekcjach stanie w moich drzwiach z malinowym sokiem, proszkami na gardło, i miliardem paczek chusteczek, mówiąc, iż ma jednak nadzieję, że mam w lodówce trochę sera, bo umiera z głodu.
|