tańczyliśmy menueta, którego mnie nauczyłeś tuż przed zabawą. było chyba około godziny dwudziestej trzeciej jak opadliśmy z sił. byłyśmy takie najedzone gigantycznymi porcjach w sfinksie więc na samą wzmiankę, chłopaków o jakimś jedzeniu chciało nam się rzygać. no i oczywiście po zapiekankach deser- lody. dziwnym trafem, każdy upadł na ziemię. padaliśmy ze śmiechu. wtedy ty zebrałeś jednego na papierową tackę po zapiekance i zacząłeś jeść. to było takie obrzydliwe, a zarazem urocze. lepiłeś się cały. tak pięknie pachniałeś czekoladą i wanilią.
|