|
savimana.moblo.pl
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. gramy pytanie albo wyzwanie! zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu kolejn
|
|
|
byliśmy na tej samej imprezie. około pierwszej kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - gramy, pytanie albo wyzwanie! - zagaił. usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. w końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie. - wyzwanie. - wymamrotałam. uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. tak dawno tego nie robił. - pocałuj mnie. - polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością. wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się, na Nim. - pytanie. - podrapał się po karku. przełknęłam ślinę. - kochasz mnie jeszcze? - wybełkotałam. - jak wariat. - odpowiedział po czym otworzył ramiona ze świadomością, że zaraz się w nich znajdę.
|
|
|
siedzieliśmy na prowizorycznej ławce. był środek nocy, tudzież błyszczały gwiazdy. przytulałeś mnie, ubraną w twoją bluzę. pocałowałeś mnie po raz drugi, tym razem było milej, zachłanniej. nie chciałam tego przerywać. chciałam, żeby tak zostało już na zawsze. położyłeś głowę w okolicach mego serca. -ale Ci serce bije - stwierdziłeś. zarumieniłam się po tym lekko, czego nie było widać dzięki ciemności. a wiesz czemu biło? tak na mnie działałeś idioto, i tak działasz nadal.
|
|
|
Ty, obok mnie na kanapie, trzymając się za ręce i oglądając po raz setny, ten sam film na DVD. W ciepłych kapciach i ogromnych kubkach z Twoją ulubioną herbatą. Przykryci kocem. Tak właśnie widzę moje niebo.
|
|
|
cierpiałam jak małe dziecko, które oddało się na tydzień do domu dziecka i potem zapomniało odebrać. tęskniłam.
|
|
|
Gdy skonczyl pisac, siedziala dalej nieruchomo w fotelu i myslala o tym, ze spotkala, zupelnie przypadkowo, niezwyklego czlowieka. Ze chcialaby, aby byl zawsze. Na wiecznosc. Czula sie przy nim tak wyrozniona i tak jedyna, jak przy nikim na swiecie. Po raz pierwszy, skulona w tym fotelu zaczela sie bac, ze on moglby przestac sie bac, ze on moglby przestac byc czescia jej zycia. Nie wyobrazala juz sobie tego.
|
|
|
siedząc na parapecie i skubiąc po trochu kajzerkę z dżemem truskawkowym, podziwiałam zachód słońca, linię dzielącą w pół najmocniejszą z gwiazd galaktyki, niebywale cudowną kolorystykę całego zjawiska. mrużyłam co chwila powieki, instynktownie broniąc się przed wciąż bijącymi w oczy promieniami. komórka zawibrowała, prawie spadając na podłogę. złapałam ją szybko, odczytując wiadomość - 'zachody są codziennie, ale ten... ten jest nasz.'.
|
|
|
to on codziennie budził mnie wiadomością : 'uśmiechaj się dziś dużo'. to on ogrzewał mi ręce, kiedy było mi zimno. to on potrafił mnie denerwować tylko dlatego, żeby mnie potem przytulić. to on dziękował mi za każdy wspólnie spędzony dzień. nadal chcesz wiedzieć, dlaczego go kocham?
|
|
|
Bo mam to czego potrzebuję.
A zwłaszcza jedna osobe, która wspiera mnie nieustannie.
Nazwałabym to skarbem, chociaż to zbyt skromne stwierdzenie.
|
|
|
- kochasz Go?
- nie. spierdoliłam sobie psychikę dla zabawy
|
|
|
Mogę z dumą powiedzieć, że jedno z moich marzeń właśnie się spełniło.
|
|
|
Każdy ma własną definicję przyjaźni.
|
|
|
|