|
s.c.t.k.moblo.pl
gdzie byłaś ? na spacerze. chodź tu. proszę Cię no. pachniesz papierosami i męskimi perfumami dziecko ! pachnę miłością mojego życia mamo.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 22 października 2010 |
|
- gdzie byłaś ? - na spacerze. - chodź tu. - proszę Cię, no. - pachniesz papierosami i męskimi perfumami, dziecko ! - pachnę miłością mojego życia, mamo.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 22 października 2010 |
|
będę chodzić w swoich ulubionych szerokich dresach, w koszulce stoprocent z napisem ' pierdol się ' i robić balony z gumy. Też umiem mieć całkowicie wyjebane.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 22 października 2010 |
|
siedziała na parapecie swojego pokoju i patrzyła w gwiaździste niebo, zaciągała się kolejnym papierosem, a łzy spływały jej po policzkach, upiła łyk wina i właśnie wtedy zrozumiała, że tak naprawdę nie ma nic. '
|
|
|
s.c.t.k dodano: 16 października 2010 |
|
miałeś kiedyś tak, że marzenia powodują wyrzuty sumienia?
|
|
|
s.c.t.k dodano: 16 października 2010 |
|
Równy miesiąc, a nauczyłam się tyle ile mogłam przez lata, już teraz wiem jak to jest być wpieprzonym pod pociąg i resztkami serca próbować z pod niego wyjść.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 16 października 2010 |
|
Czasem chciałabym umieć być suką, wszystko, co było puścić z dymem, pierdolić cały ten sentyment.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
Nigdy nie paliłam. Jednak teraz nie było wyjścia. Wzięłam papierosa i wyszłam na balkon. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że dym jak na złość przybierał kształt złamanego serca.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
Za każdym razem gdy o Tobie myślę maluję gwiazdkę. Wiesz ile już mam ? Mam już swoje niebo.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
Płacz ile chcesz, pomyśl tylko, czy warto
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
śmiechnij się, jutro też będzie przejebany dzień .
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
Najgorzej jest wieczorami, gdy siadasz na łóżku i czujesz, że tak na serio nie masz nic.
|
|
|
s.c.t.k dodano: 14 października 2010 |
|
wracałam nocnym do domu. siedziałam na samym tyle słuchając ulubionej piosenki, i uśmiechając się sama do siebie. nagle , kilka przystanków przed moim do autobusu wsiadł On - ten sam człowiek, z którego leczyłam się przez kilkadziesiąt miesięcy, ten sam na którego widok nie potrafiłam opanować nerwów , ten który - tak mi się wydawało - już na dobre zniknął z mojego życia. szedł pewnym krokiem w moją stronę, patrząc się cynicznie. wgniotlo mnie w krzesło, odwróciłam wzrok udając , że Go nie widzę. usiadł koło mnie , objął i z satysfakjcą w oczach spytał : ' jak tam, pozbierałaś się już ?'. wyrwałam się z objęć i ze łzami w oczach pobiegłam do kierowcy by zatrzymał autobus i mnie wysadził, przy tym krzycząc , że Go nienawidzę. ludzie patrzeli się na mnie jak na chorą psychicznie. faktycznie - nigdy moja psychika nie będzie już normalna, uraz po tym skurwysynie zostanie mi na zawsze.
|
|
|
|