Jej włosy pachniały szamponem dla dzieci, nigdy nie spytałem dlaczego go używa, nigdy nie interesowały mnie takie pierdoły, co robiła po przebudzeniu, co czyta i co tak ciągle maluje skoro nigdy nie widziałem żadnego obrazu. Dziś bym pytał o każdy szczegół. Ona zawsze pytała, o wszystko, czasami to irytowało – dlaczego robię coś tak a nie inaczej, dlaczego coś skręcam, rozkręcam, jak to działa, co czytam, o czym to, co widziałem, czy mi się podobało, do czego służy to czy tamto i gdzie dokładnie i co czuję albo co myślę o życiu i próbowała mnie wciągać w filozoficzne dyskusje. Gdy dowiedziała się o mojej chorobie zaczęła mi przynosić ziołowe herbatki i podkładała pomysły jak złagodzić objawy. Nie pomyślałem wtedy, że siedziała kilka nocy próbując dowiedzieć się o tym jak najwięcej, sam nigdy bym nie pomyślał, żeby tak zrobić. Mówiła, że ma depresję, ale brała leki i się uśmiechała więc nie czułem potrzeby by cokolwiek o tym czytać, to był jej problem. Dziś przeczytałbym każdą książkę
|