Gdy siedziałam z Tobą na ławce rozmawialiśmy o życiu. O naszych marzeniach. Stwierdziliśmy oboje że życie jest dziwne, ponieważ żyjesz, żyjesz a potem odchodzisz zostawiając to wszystko tu na ziemi nad czym pracowałeś przez kilkadziesiąt lat. Byłam wtedy trochę smutna bo nie lubię rozmawiać o tym że kiedyś będzie trzeba odejść. Ty o tym wiedziałeś wiec przytuliłeś mnie mocno i powiedziałeś ' Kochanie, cieszmy się że mamy siebie. A o starości będziemy myśleć za kilkadziesiąt lat kiedy będziesz już staruszką a ja będę twoim najlepszym lekarstwem na wszystko '. Po tych słowach wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zaczęłam się śmiać wyobrażając sobie Jego jako dziadka.
|