Leżąc tam, wśród wysokich, nieruchomych traw, pod niebem pijanym od gwiazd, wsłuchany w ten niesłyszalny w innych okolicznościach odgłos jej rytmicznego oddechu i skrzek ropuch, cykanie świerszczy i szum aut, bez końca śmigających po odległej autostradzie I-65, pomyślałem, że to mógłby być dobry moment, aby wypowiedzieć Dwa Małe Słowa. Gapiąc się na rozgwieżdżone niebo, zbierałem się na odwagę, by je wypowiedzieć, i przekonywałem sam siebie, że ona też to czuje i że prowadząc tę dłoń, tak pełną życia i nieposkromioną, po moim udzie, miała na myśli coś więcej niż tylko zabawę, i pieprzyć Larę, pieprzyć Jake’a, ponieważ kocham cię, Alasko Young, i nic innego się nie liczy, i już otwierałem usta, ale zanim zdążyłem się odezwać, ona powiedziała:
– Labirynt to nie życie ani śmierć.
|