|
realna.moblo.pl
Nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim. Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił...
|
|
|
Nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim. Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił...
|
|
|
Bo nie sztuką jest opieprzyć mnie za bzdure, sztuką jest odezwać się gdy tego potrzebuje.
|
|
|
Z balonikiem w ręce i z lizakiem w ustach powiedziała, że jest dorosła.
|
|
|
nie pokłóciliśmy się, raczej zrezygnowaliśmy z siebie .;|
|
|
|
Pierwsza zależność jaka powinna zniknąć z tego świata, a mianowicie, to że zbyt często jesteśmy nikim dla tych, którzy są dla nas wszystkim.
|
|
|
w jego oczach było coś, czego nigdy nie mogłam pojąć.
|
|
|
Po raz pierwszy rzeczywistość wydawała jej się lepsza niż sny, z których dawniej nie chciała się budzić.
|
|
|
nie uśmiechaj się do mnie w ten sposób. nie teraz, kiedy mam świadomość, że już nigdy nie będziesz mój, a ja nigdy nie będę mogła dobrowolnie, tego uśmiechu odwzajemniać, zupełnie przypadkowo, wpatrując, się zachłannie w twoje oczy.
|
|
|
chciałabym, abyś kiedyś, bez względu na wszystko co zrobię lub powiem, przytulił mnie, nie mówił jaka jestem, nie krytykował, nie krzyczał, żebyś chociaż raz uświadomił sobie że ja jestem ci potrzebna.
|
|
|
" Bo powiedzieli mi kiedyś, że jutro będzie lepiej. Bo okłamali mnie wtedy kolejny raz, a spokój z jakim przechodzisz obok mnie przytłacza bardziej niż zwykle. Moje ślepe oczy co nie widzą nic prócz melodyjnej przykrości."
|
|
|
Nie zamierzam wjebać na twarz pół tony pudru i kilograma malinowego błyszczyku, założyć bluzki, w której będzie mi widać cycki i pozować do zdjęć z miną kaczki. Nigdy nie będę dziwką takiego wymiaru , no wybaczcie .
|
|
|
Rozstali się, powiedział, że to nie ma sensu, mają inne towarzystwo i tak dalej... Była zima, a ona musiała mu udowodnić, że mogą przez to przebrnąć. Pół szkoły wieczorem zbierało się na skwerze w okolicach centrum... Był wieczór. Ona tam była, on też. Zawsze kazał jej ubierać się ciepło, nosić czapkę i szalik. Dbał o nią jak nikt inny. Tego wieczoru specjalnie rozpięła kurtkę i rozwiązała szalik, beztrosko rozmawiając ze znajomymi. Widząc że na nią nie patrzy wciągnęła się w rozmowę zapominając o mrozie. Po chwili poczuła, jak ktoś łapie ją za ramię, odwróciła się. To był on. Zasunął jej kurtkę i poprawił szalik. Złapał ją za podbródek i powiedział z troską: "Nie pamiętasz, co Ci tyle razy powtarzałem, Łobuzie?". Znowu szczęśliwa, znowu poczuła jego słodkie usta, nie czuła mrozu, była bezpieczna.
|
|
|
|