Jak byłam małą dziewczynką, rysowałam zazwyczaj czarną kredką. Obrażałam się, gdy ktoś mówił, że wyglądam jak księżniczka, bo przecież nie chcialam być idiotką, zależną od księcia, ale szefem mafii. Może dlatego już w przedszkolu byłam otoczona chłopcami. Z jednym Jackiem się całowałam, a drugi przynosił mi pierścionki z gum do żucia, co było słodkie. Chodziłam też z pewnym Rafałkiem, którego sama spytałam o to, czy zostanie moim chłopakiem. Były to czasy całkiem przyjemne, w sumie miło je wspominam. Babcia się śmieje, że już wtedy grzecznych chłopców sprowadzałam na manowce.
|