|
Pierwszy dzień po feriach, przed pierwszą lekcją kompletnie nie ogarniałam całej klasy. Wszyscy się witali, jakbyśmy się kurwa 2 miesiące nie widzieli, a nie 2 tygodnie. 'no elo wam wszystkim.' Rzuciłam, gdy chcieli się przywitać ze mną i kumplem. Szczerze nienawidzę swojej klasy, wszyscy to konfidenci, kujony, dziwki i skurwiele, tak jak cała reszta mojej szkoły, nie licząc mojej grupy. Nie, tu nie chodzi o to, że ich kocham i te sprawy i dlatego tak mówię. Kocham ich, ale my nie lecimy skarżyć do nauczycieli, a tym bardziej na policję. My nie chodzimy na każdej przerwie z książką. My nie puszczamy się po kątach. My nie ranimy, my kochamy szczerze. Potrafimy się dogadać, a jak się pokłócimy, to wyjaśniamy to nie za pośrednictwem całej szkoły, a między sobą. Dlatego nienawidzę mojej szkoły, wszyscy to gówno, którzy cieszą się z porażki przyjaciele i korzystają na tym. Nie chciałabym takich mieć. Na szczęście braci się nie traci, ja swoich nie stracę. Obiecuję to sobie.
|