dziesz i idziesz aż wreszcie doszłaś do ławeczki na której siedział pewien chłopak, szukałaś pomocy, schronienia , otuchy, więc mimo tego że nie mogłaś dostrzec jego twarzy skrytej przez smugi deszczu, ruszyłaś w jego stronę. nie bałaś się, czułaś że może Ci pomóc, podeszłaś bliżej i zza smug deszczu zaczęła wyjawiać się jego twarz, owalna ni ładna, ni brzydka, po prostu normalna. wydawała Ci się jakaś znajoma, znowu zrobiłaś kilka kroków do przodu w stronę tajemniczego mężczyzny. okazało się że to jest Twój ukochany, którego miłość do Ciebie była tak ogromna, że wyczuł on Twoją trwogę, smutek i czekał tu na Ciebie, wiedząc że tu przyjdziesz, nie wiadomo skąd, po prostu to wiedział. nie zwlekając rzuciłaś się w Jego ramiona nie czując już smutku i złości, po czym delikatnie i czule szepnął Ci do uszka 'dobranoc skarbie, kocham Cię' a Ty zasnęłaś w jego objęciach'
|