Jej oczy były duże, trochę niebieskie, trochę zielone, z brązowymi plamkami: wielobarwne jak włosy i, tak samo jak włosy, tchnęły żywym, ciepłym światłem.
On chyba myśli, że jestem w łazience. Nie to, żeby mnie obchodziło, co on myśli, niech go cholera, zmęczy się, to zaśnie, Boże, chyba powinien zasnąć, osiem kieliszków martini przed kolacją i tyle wina, że można słonia wykapać !