Wiesz co nazywamy lojalnością? Pojęcie jeden za wszystkich wszyscy za jednego. Bo gdy jeden ma przejebane reszta go nie zostawia tylko idzie na wpierdol razem z nim. Nie pyta ilu ich jest ze strachem w dupie tylko gdzie są.
Mam ochotę wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem kiedy wracam do domu i zaczynam analizować naszą relację. Mijamy się pochłaniając się nawzajem wzrokiem. Stojąc przed sobą odwracamy spojrzenia kiedy się spotkają. Nie rozmawiamy ze sobą. Wymieniamy się tylko porozumiewawczymi sygnałami. Dotykamy się z każdą nadającą się okazją tylko po to żeby poznać siebie nawzajem. Żadne z nas nie chce przyznać się, że nam zależy. Wiesz co jest najgorsze? Że czas, który moglibyśmy być nawzajem szczęśliwi marnujemy na jakieś głupie gierki w obawie przed upokorzeniem.