 |
Tak długo się znamy, tak rzadko rozmawiamy, o tym wszystkim na poważnie, szczerze, odważnie.
|
|
 |
Na początku zawsze jest pięknie, rzyganie tęczą i te sprawy.
|
|
 |
Lubię mieć jasną sytuację. Wszystko wyjaśnione i uzgodnione bez owijania w bawełnę. Szczerze mówię, że coś nie ma szans i to się nie zmieni. Walę prosto z mostu. Nienawidzę kłamać, czy udawać, że mogłoby być inaczej. Kieruje mną szczerość, szkoda tylko, że innym tak cholernie to przeszkadza.
|
|
 |
Ziomek zluzuj, nie ma co się spinać. Bywa, coś się kończy - coś zaczyna.
|
|
 |
Kupmy sobie miłość. Taką rozpuszczalną w powietrzu, do psikania w aerozolu. Taki bezbarwny gaz o woni szczęścia, wywołujący motylki w brzuchu. Albo taką miłość w tabletkach, rozpuszczalną w wodzie. Z ogromnego kubka będziemy spijać hormony szczęścia dużymi łykami. Zaczną w nas buzować endorfiny i odczujemy podwyższony poziom fenyloetyloaminy.
|
|
 |
Jeśli ktoś był dla Ciebie ważny nie zapomnisz go, nie ważne ile bólu Ci sprawił, serce nigdy go nie odda.
|
|
 |
I to dziwne, że gdy dwie bliskie sobie osoby pójdą do innych szkół, nagle kontakt się urywa. Wspólni znajomi, odwalanie z nią, nagle wszystko staje się jakby tego nigdy nie było. Są to coraz bardziej różne od siebie osoby.
|
|
 |
' Cześć '. Tym słowem wszystko się zaczyna i wszystko się kończy. Czyż nie prawda ?
|
|
 |
Czasem daje ludziom opcje bycia cholernie blisko. Jeżeli jesteś jednym z nich, nie spieprz tego.
|
|
 |
Pamiętam, gdy długopisem napisałeś mi na nadgarstku ' forever '. Zaśmiałam się wtulając się w Twoje bezpieczne ramiona. Czułam, że mam przy sobie cząstkę siebie. Coś, co uzupełniało mnie i moje serce. Później okazało się, że napis był tak trwały, jak twoje uczucie.
|
|
 |
Mówią, że jestem niedojrzała. Żebym głośno nie słuchała muzyki, bo na starość będę głucha. Żebym nie siedziała na ziemi, bo w przyszłości będę chorować. Mówią, żeby się ciepło ubierać, bo jak będę starsza to będę mieć problemy ze zdrowiem. Mówią, że nie powinnam wieczorami wychodzić z domu, bo to przecież nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. I w pochmurny dzień, mówią że powinnam zostać w domu, bo zmoknę i będę chora, bo nie warto w taką pogodę iść na rower, na spacer, na boisko. Ale ja się pytam, po jaką cholerę mam się tym martwić? Jaką mam gwarancję, że w ogóle dożyje tych dni, o których tak mówią? Zresztą, po co na starość będzie mi dobry słuch, wspaniałe zdrowie, co ja wtedy będę mogła zrobić? Czy nie lepiej mieć chociaż co wspominać? Wolę czerpać garściami póki jeszcze mogę. Przestać wreszcie tak bardzo martwić się o jebane jutro.
|
|
 |
Tak, nie daję rady i przyznaję to otwarcie. Zbyt wiele wszystkiego spadło na mnie w jednym momencie. W zasadzie, jestem sama, w zasadzie nie wymagam już nic, od nikogo.
|
|
|
|