Była noc wigilijna. Ona jak zawsze wyszła na wieczorny spacer aby trochę ochłonąć. Kiedy mijała jego dom usłyszała cichy szept za sobą. odchyliła niepewnie ręce do tyłu , ale nikogo nie wyczuła.Nagle w jej sercu cos jakby zadrżało i wtedy z domu wyszedł on. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i wykrzyczała na cały głos: "Mikołaju, ty istniejesz .!" I wtedy zobaczyła tylko światło. Obudziła się jednak na łózku szpitalnym obok którego siedziała jej mama. Dziewczyna pomyslała" więc jednak ten mikołaj to tylko wódka z sokiem"
|