 |
Gdy Ona zapomniała On zrozumiał ile dla Niej znaczył...
|
|
 |
Była na imprezie. Wiedziała, że przyjdzie, więc już na początku zaczęła pić. Po godzinie stała nawalona pod ścianą i krztusiła się dymem z papierosa. Wszedł do kuchni nie wiedząc, że ona tam jest. Odwrócił się, spojrzał na jej oczy, które się zaszkliły i podszedł bliżej. Zaczęła się śmiać. 'Tylko sobie nie myśl, że to przez Ciebie. Dymem się zakrztusiłam i tyle.' Złapał ją za łokieć. 'Chodź. Wyjdziemy na zewnątrz.' Spojrzała na niego wściekła i pijana. 'Chyba sobie kpisz.' Odwróciła się i kończyła swoje piwo. Wyrwał jej butelkę z dłoni i wziął na ręce przekładając przez ramię! 'Cholera! Puść mnie. Puść mnie, no!' Wyszli na zimne powietrze. Postawił ją na ziemi i odwrócił się plecami. 'Coś Ty sobie, kurwa, myślał? Że przyjdziesz i będziesz udawał bohatera? Po jakiego chuja mnie wyprowadzałeś? No, po co pytam?! Nie ma już nas. Sam o tym zdecydowałeś i guzik powinno Cię obchodzić, co się ze mną dzieje!' Biła go pięściami po plecach. 'Kocham Cię.' Powiedział. Uderzyła mocniej.
|
|
 |
Siedziała. Słuchając muzyki, kiedy nagle odezwał się On. -Cześć, co słychać?. Nie. Nie mogła odpisać. Dlaczego? Bo ją zranił. Więc czemu serce wołało "Odpisz, odpisz, no już.'
|
|
 |
no słuchaj ja chcę już odejść, a on złapał mnie za rękę i pocałował tak jak kiedyś. Pytam się go co robi, a on, że już dłużej nie może beze mnie żyć i, że jestem sensem jego istnienia. Ja się na niego patrzę...Co mu odbiło - myślę sobie...a on zaczął mnie przepraszać za wszystko i powiedział, że zrozumie jeśli będę chciała teraz odejść, bo wie że wszystko zjebał, ale cały czas ma nadzieję...a potem...potem się obudziłam
|
|
 |
Kątem oka spoglądał na nią pilnował jej wzrokiem jednocześnie udając obojętnego.
|
|
 |
Zapadła ciemna noc . Zamyślona , patrzyła w okno . Jej twarz rozjaśniał nieśmiały uśmiech . - Już wiem co zrobię - Wyszeptała niepewnie . Tego dnia była całkiem sama , jak w amoku poruszała się po pokoju , na jej twarzy wyraźnie rysowało się przerażenie . Otworzyła szafę i wyciągnęła swój ulubiony , kolorowy szalik który dostała od niego na walentynki . Jej drżące palce zawiązały supeł z ruchomą pętlą . Obojętnie rozejrzała się po domu . Łzy płynęły strumieniami , wspominała właśnie czas z nim spędzony . Trudno sobie wyobrazić co właśnie czuje , w końcu przestaje . Umiera w skutek uduszenia ...
|
|
 |
Zastanawiam się po jaką cholerę całuje tych wszystkich facetów skoro tak naprawdę mam ochotę całować tylko jednego? . #
|
|
 |
Ona nie raniła specjalnie. Faceci się w niej kochali, ona dawała im odrobinę nadziei. Ale w końcu tęsknota za nim zwyciężała...
|
|
 |
wiesz , ona po prostu chciała , żebyś ją znów bez zbędnych słów pocałował i , żebyś kolejny raz powiedział jej , że ją kochasz ..
|
|
 |
już dawno przestałam wierzyć w obietnice mężczyzn, a Ty tak po prostu wchodzisz z buciorami do mojego życia, robisz totalny rozpierdol w głowie i włączasz ‘czerwone światełko’ w serduszku, tym samym uruchamiając uczucia .
|
|
 |
Ona była najlepsza w czekaniu, a On w dawaniu nadziei.
|
|
 |
Doskonale wiedziała, że nic z tego nie będzie, ale i tak wykorzystywała każdą możliwą sytuację, w której mogła się znaleźć obok niego.
|
|
|
|