Był wieczór, szła ciemną uliczką z piwem w ręku, stwierdziła, że nie ma już nic, że życie na ma sensu, zaczeła krzyczeć, że życie jest popierdolone, aż jej przyjaciel uslyszał to, podszedł do niej i powiedział, żeby się tak nie wydurniała bo jego chomik spać nie może. On zawsze umiał ją pocieczyć, po chwili wrócili do domu.
|