wybiegając z domu, zabierając ze sobą paczke ulubionych fajek i zaplniczke, myślałam tylko o tym, żeby Cię nie spotkać. nie chciałam, żebym mnie taką widział - z podpuchniętymi od płaczu oczami, w dresie i bez makijażu. nie chciałam, żebyś widział jaka się przez Ciebie stałam. Chciałam, żebyś myślał, że sobie radze, ale jak zwykle było inaczej. szedłeś ze swoją "przyjaciółką"... i to mnie troche zabolało, odpaliłam fajkę i nawet na was nie spojrzałam. doszłam w 'nasze' miejsce i zaczęłam się zastanawiać jaki to wszystko ma sens, a gdy doszłam do wniosku, że żaden, to kolejna fala łez popłynęła z mych oczu. nagle za swoimi plecami usłyszałam 'ten' głos. głos za którym od bardzo dawna tęskniłam. 'też lubię tutaj przychodzić, myśle wtedy o Tobie, o tym co było i o tym... o tym, że się skończyło. przeze mnie' podszedł tak blisko, że czułam na szyi jego oddech. 'wiesz, ja też dużo myśle, myśle o Tobie i o tym, że cholernie chciałabym, żeby to wszystko się nie wydarzyło. chce zapomnieć.'
|