już sobie wyobrażam nasze chodzenie po sklepach. napiepszanie się z wszystkiego, przymierzanie pierwszych lepszych ubrań, wracanie tysiąc razy do tych samych sklepów. udawanie, że podobają się nam najbrzydsze ciuchy w sklepie. kłocenie się o to kto ma kupić bilet na opciąg i stresowanie się tym tak, że masakra. ps. pewnie nic nie kupimy ale i tak będziemy happy.
|