cz.1 Było ciemno. Ciemno i zimno. Siedząc na zmarzniętej ławce patrzyła na płatki śniegu, które spadały z nieba. Lubiła śnieg, chyba dlatego, że on nazywał ją Królową Śniegu. Miała bladą cerę i błyszczące, błękitne oczy. Dla niego była królową, zawsze. Tak mówił ale czy nadal jest to prawda ? Siedziała i zastanawiała się jak wiele obietnic nie spełnił. Miał ją zabrać na spacer właśnie w taki wieczór jak ten. Mieli maszerować wśród płatków śniegu. Wyobrażała sobie jak ogrzewa jej zmarznięty nos pocałunkami. jak chowa jej dłonie w swoje by nie marzła. jak krzyczał na nią, że nie wzięła czapki i poprawiał jej szalik. Gdzie on jest ? Kolejna nie spełniona obietnica. Może liczyć tylko na śnieg, który miał być i jest. Tak bardzo chciała żeby w końcu spadł bo miała nadzieję, że wtedy on sobie przypomni o spacerze, o niej. Za dużo wymagała. Minął miesiąc od ostatniej wiadomości, nie potrzebnie się łudzi. Zmarzła i wróciła do domu.
|