|
nataliator.moblo.pl
Ty patrz ona co chwilę na mnie zerka ale oczy ma jakieś takie smutne Ona cię kocha
|
|
|
Ty patrz ona, co chwilę na mnie zerka, ale oczy ma jakieś takie smutne
- Ona cię kocha
|
|
|
- Ona ona...
- Co ona do cholery.?!
- Ona przez Ciebie...
- Co przeze mnie.? Czyżbym osiągnął cel.?
- Jeżeli twoim celem było jej samobójstwo to tak
|
|
|
Znasz ten stan, kiedy nie pomaga nawet najsłodsze ptasie mleczko, kiedy chcesz słuchać tylko najsmutniejszych piosenek i leżeć patrząc w sufit.
|
|
|
Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić, nie idź przede mną, bo mogę nie nadążyć, lecz idź obok i bądź moim przyjacielem
|
|
|
- Myślisz, że jeśli usiądę tutaj w kącie to nikt nie zauważy, że płacze?
- Ja będę wiedział.
- Tylko, dlatego, że ci powiedziałam.
-Ale ja nie chce żebyś płakała.
- Bo musiałbyś mnie pocieszać, byłoby ci źle z tym że płacze.
- Bo płaczesz przeze mnie.
- Ale płacze dla siebie. To mój ból, moje łzy, więc skoro byłeś na tyle bezczelny żeby stać Sie ich powodem, to daruj sobie tą skruchę.
- Nie płacz!
- To mnie kochaj!
- Nie kocham.
- To pozwól mi płakać.
|
|
|
Jesteś cwelem, jesteś zerem, Jesteś chamem i frajerem. Jesteś wstrętny, Jesteś nudny Obrzydliwy i paskudny Jesteś podły, jesteś draniem! Lecz to tylko moje zdanie Po tym wszystkim, co zrobiłeś Dojdź do wniosku jak Ty żyłeś? Tylu ludzi okłamałeś, Sam Sie również oszukałeś I to tylko moja wina, Że KOCHAŁAM skurwysyna.
|
|
|
Powiedział, że to koniec - odchodzi. Zaczęłam się głośno śmiać – jakiś głupi, pieprzony żart. Jednak on był poważny. Zamilkłam. Odruchowo tona łez poleciała mi po policzkach, czułam jak moje serce cholernie piecze. Ale nie, przecież muszę być silna, nie mogę się załamać. Powiedziałam, że wszystko w porządku i szybko zapomnę.. Pobiegłam do domu, choć ledwo stałam na nogach, ale nie mogłam się poddać, nikt nie mógł poznać po mnie smutku. Wytarłam łzy. Niepotrzebnie, kolejna partia wylała się z moich oczy w niespełna sekundę. Nie potrafiłam nad sobą zapanować. Skulona usiadłam na krawężniku krzycząc, czemu to właśnie ja straciłam swój najsłodszy narkotyk. Otępiona, zalana łzami, spuchnięta – nie podniosłam się już nigdy z tego Damianooowego dołu.
|
|
|
Potrzebuję, kogoś, do kogo będę mogła zadzwonić, o czwartej nad ranem i zacząć, przeklinać, na życie, płacząc z bezsilności, a on, nie rzuci słuchawką, tylko wyciągnie, mnie na spacer, w pidżamie, boso, po śniegu, w ramach pocieszenia.
|
|
|
Lubię cię bardziej niż mojego pluszowego misia, ale ci, nie mów mu.
|
|
|
Ciągle mało Ciebie mam, a to więcej niż tlen.
|
|
|
I na ulicy mijam te wszystkie twarze... Które już dzisiaj nie znaczą nic...
|
|
|
|