Było juz późno środek nocy.Pod latarnia widac było tylko dwoje ludzi.Z początku wyglądało to całkowicie normalnie...Lecz za moment to wszystko wyglądało jak scena z dobrego filmu.Ona płakała...On coś mówił...Czas się zatrzymał ..Nic sie nie poruszało,krew w jej ciele krązyła coraz wolniej stała jak wryta,nic nie widziała tylko jego... powoli oddalającego sie w mroku...milion myśli...panika,co ma zrobic!?Nagle zaczeła krzyczec, że nie potrafi bez niego zyc ,ze jest jej powietrzem ,ze chce sie z nim zestarzec, ze go kocha,zeby wrócil,on zatrzymał się,pełna nadziei wypowiedzała jego imie...On podbiegł do niej i ją pocałował...I znów czas zaczął płynąc, krew krążyła coraz szybciej,wszystko wirowało,serce waliło jak młot..wszystko znikneło.Gdy się ockneła Go już nie było...Tylko ciemnośc.Zaczeła sie drzec,histeryzowac...Wołac Go...Ale odpowiadało tylko echo.Gdy usiadła na ziemi i odpaliła papierosa,uświadomiłam sobie ,że ją znam...Uświadomiłam sobie ze to ja.
|