 |
meejvi.moblo.pl
chciałabym umrzeć na jeden dzień. tak oo. tylko po to żeby zobaczyć twoją reakcje.
|
|
 |
chciałabym umrzeć na jeden dzień. tak oo. tylko po to żeby zobaczyć twoją reakcje.
|
|
 |
to tak jakbyś wyłączyła mi telewizor w najlepszym momencie filmu. rozumiesz ? On odszedł wtedy, gdy było już tak zajebiście.
|
|
 |
dziwne , minęło ponad pół roku , a ja wciąż mam wrażenie , że jesteś przy mnie. wciąż czuję twoją obecność , słyszę twój głos , widzę cię siedzącą w kuchni przy stole. to dziwne , czasami się zapominam chcąc wspomnieć o tobie jakbyś nadal tu była , jakbyś żyła. dziwne , że wracając do domu mam ochotę opowiedzieć ci rzeczy , które się wydarzyły , lecz mogę ci o nich powiedzieć wyłącznie w myślach. dziwnie tak , gdy stale zastanawiam się co byłoby teraz.. z Tobą. jednak Bóg rozdziela bliskich sobie ludzi by pokazać nam ile dla siebie znaczą. wiesz.. znaczyłaś bardzo wiele, mam nadzieję , że jest Ci tam lepiej...
|
|
 |
Wiem,jak się czujesz. Wiem,że Ty również kochałeś kogoś bardziej niż życie, a ten ktoś wybrał życie bez Ciebie. Nie będę idiotycznie wmawiać Ci,że będzie dobrze bo chuja prawda. Powiem Ci coś,co wiem na pewno - Nie mogę Ci pomóc.
|
|
 |
Chuj Ci w cycki! A sorry, najpierw trzeba je jeszcze mieć.
|
|
 |
stał na drugim końcu korytarza, szybko zbiegłam ze schodów. powiedział coś do swoich kumpli po czym skierował się na salę w której lada chwila miała rozpocząć się akademia. krzyknęłam Jego imię na co mimowolnie się odwrócił. złapałam oddech. - chwila, czekaj. - wybełkotałam. uśmiechnął się w końcu rzucając krótkie 'no co tam?'. zgarnęłam włosy z twarzy. - ostatni dzień, co? słuchaj, nie wyszło Nam, no. nie spróbowaliśmy, nie skorzystaliśmy na dobrą sprawę z szansy jaką dał nam los. trudno, żyje się dalej, nie? - wyrzuciłam z siebie z półuśmiechem. - ale kumple, do ostatnich dni. - dokończyłam, kiedy nie odpowiadał dłuższą chwilę. przytulił mnie do siebie powoli. - najlepsi kumple. - szepnął mi do ucha po czym wypuścił z uścisku i złapał panią, żeby dopracować szczegóły kwestii, jaką miał wygłaszać. a ja zostałam tam analizując to, czego przed chwilą doznałam odruchowo przytykając ucho na wysokości Jego serca. nie biło naturalnie. kumple, ta. jeszcze kumple, jeszcze.
|
|
 |
wciąż pamiętam jak stanąłeś przed moim domem, i uparłeś się na rozmowę ze mną. nadal pamiętam jego łzy, kiedy prosił, abyśmy ratowali to, co jeszcze nie dawno było takie piękne. przepraszał za wszystko. za każdą kłótnie, nawet tą najgłupszą o której i tak już dawno zapomniałam. powiedział że kocha, i nie potrafi żyć bez mojej obecności w jego życiu. bolało mnie to jak patrzyłam na jego przeszklone oczy, bolało niemiłosiernie, ale nie wróciłam. zawiodłam Go, zmiażdżyłam jego nadzieję i serce tak jak on to zrobił 1.5 roku temu.
|
|
 |
To nie o to chodzi że mi się nie podobasz, po prostu onieśmielasz mnie swoim wyglądem i boję się zagadać
|
|
 |
Bo ty jednym spojrzeniem zaplątałaś mnie w sidła miłość
|
|
 |
On - podkochiwał się w niej jak w każdej dziewczynie z osiedla. Godzinami przesiadywał z kolegami pod blokiem paląc jointa i szukając kolejnej panny na podryw. Laski zmieniał co 3 tygodnie. Lecz myślał że ta jest na zawsze. Mówił że kocha. Ona - Zakochana w tym lovelasie do szaleństwa. Wiedziała jaki jest, ale nie bała się upokorzenia. Któregoś dnia chciał zrobić jej niespodziankę. Przyszedł do niej wieczorem mówiąc 'coś dla ciebie mam kochanie' odsuwając rękaw od koszulki. Zobaczyła wtedy tatuaż a na nim jej imię. Rozpłakała się, ponieważ nikt się jeszcze tak nie poświęcił dla niej. Lecz radość z jej twarzy szybko zeszła. Za dwa tygodnie z nią zerwał. Lecz tatuaż do końca życia został na ręku. On - siedząc w więzieniu za handel narkotykami codziennie spogląda na rękę i zastanawia się czemu był tak głupi.
|
|
 |
Siedziała na boisku. Ubrana w dresy i bluzę brata piła kolejne piwo. Z słuchawek dobiegał głos Ostrowskiego, a z jej ust ciche szepty. 'Gadasz do siebie?' Usłyszała nagle i jej ciało przeszył dreszcz. Ten głos rozpoznałaby wszędzie, nawet w najgorszym hałasie. Nie podniosła głowy. 'Nic Ci do tego.' Warknęła, wciąż patrząc w ziemię. Przykucnął i wtedy jego zapach oplótł się wokół jej ciała. Wstała, upuszczając butelkę. 'Po co przyszedłeś?!' Ryknęła na całe gardło. 'Uspokój się. Chciałem pogadać.' Szepnął, wyciągając rękę w jej stronę. 'Nie. Nie będziemy rozmawiać. A wiesz dlaczego? Bo kiedy Ty odwrócisz się i pójdziesz w swoją stronę, ja zostanę z dźwiękiem Twojego głosu w uszach i to ja będę wyć przez kolejne miesiące. A teraz spuść wzrok i wynoś się w końcu z mojego życia!' Brakowało jej powietrza. Chłopak zaczął iść w przeciwną stronę. 'Zostań.' Szepnęła z nadzieją, że nie usłyszy. Wrócił się. Zamknął jej ciało w żelaznym uścisku. Doskonale znała smak pożegnań
|
|
 |
Pozwól mi zamknąć oczy, na tyle długo, byś bez zastanowienia wyszeptał mi, że tęsknisz za ich błękitem.
|
|
|
|