 |
magdapolak1998.moblo.pl
Jesteś lepszy niż czysta surowa wybuchowa jazda lepszy niż prochy niż podwójna dawka koksu niż konopie indyjskie niż środki halucynogenne niż ekstaza kamasustra
|
|
 |
Jesteś lepszy niż czysta, surowa wybuchowa jazda, lepszy niż prochy, niż podwójna dawka koksu, niż konopie indyjskie, niż środki halucynogenne, niż ekstaza, kamasustra i tajskie zabawy. lepszy niż bananowe koktajle, masło orzechowe, niż gwiezdne wojny, lepszy niż Brad Pitt, niż Jimmy Hendrix i Armstrong, pierwszy człowiek na księżycu i święty Mikołaj. Lepszy niż wolność. Lepszy niż życie.
|
|
 |
i sobą też gardzę, bo cierpię przez to, że nie potrafię czasem odwrócić się plecami, od tych ludzi, którzy ranią mnie i mają mnie za nic.
|
|
 |
Co czujesz ? Gdy patrzysz na łzy osoby, którą kochasz najbardziej na świecie i wiesz, że płacze z Twojego powodu..?
|
|
 |
Wiesz, co chcę ? Obudzić się z moją głową na Twoim brzuchu. Czuć nocą Twój oddech na mojej szyi. Twoją dłoń tulić. Ostatni widok wieczorem - Twe oczy.
|
|
 |
Zatrzymać chcę jak w szklanej kuli. Te chwile gdy do siebie mnie tulisz.
|
|
 |
spoglądałam w najpiękniejsze oczy na świecie.
|
|
 |
Lubimy wracać w miejsca, gdzie spotkało nas coś dobrego, gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego dla nas. Lubimy te powroty, bo stale mamy nadzieję, że ktoś lub coś jeszcze na nas tam czeka.
|
|
 |
Bo są na świecie osoby , które mogą totalnie zmienić wszystko , a szczególnie wyraz twarzy.
|
|
 |
a ona po prostu miała tego wszystkiego dosyć, wiesz? przestała się przejmować, zaczęła tłumić w sobie wszystkie uczucia. ból, który zadawałeś jej coraz częściej.. na początku zabijał, ale nauczyła się z nim żyć. było ciężko, owszem. może nie jest jej lepiej, ale na pewno trochę łatwiej.
|
|
 |
poszła w tamto miejsce , usiadła na trawie , wzięła głęboki wdech i ze łzami w oczach obiecała sobie , że zapomni.
|
|
 |
Ta sama myśl gdy zasypiam i ta sama gdy się budzę. Jeden obraz przed oczami, jedno imię na końcu języka. Jedno pragnienie.. Inaczej niż zwykle, zupełna odmiana. Przeciwieństwo ogółu. Nieco przerażające uczucie. To nie strach, to nieopisane szczęście. Wszystko czego można chcieć. Niczego nie zmieniać, niczego cofać ani przyspieszać. By było tak jak jest. Jedyny cel. Nic do stracenia, dużo do zyskania. Śmieszność wspomnień. Powiew chamstwa? Może świadomość głupoty?! Prywatne niebo. Moje własne. Tam zostaje.
|
|
 |
siedziała skulona na podłodze. patrzyła pustym wzrokiem w porozrzucane po pokoju fotografie. na ich miłość uwiecznioną na kawałku papieru. świadomość, że już nigdy na niego nie spojrzy, że nigdy więcej nie zobaczy tych ciemno-grafitowych tęczówek, raniła ją tak mocno, że czuła od środka rozdzierający ból. dlaczego tak jest, że każdy z czasem odchodzi? nawet, kiedy zapewnia, że kocha? że będzie już zawsze obok? właśnie kończyła pić trzecią butelkę białego wina, które dotychczas piła z nim, siedząc wieczorami w milczeniu. tak bardzo uwielbiała jego cień, rzucony na jej jaśminowe ściany, tak bardzo kochała patrzeć w jego ogromne oczy, odbijające płomienie świec. kochała go całego. a teraz? po prostu odszedł. ilość alkoholu, który wypiła, przypomniała o swoim istnieniu. zapłakana, usnęła. wtedy w drzwiach stanął on. miał przekrwione oczy i trzydniowy zarost. usiadł koło niej, wtulił się w jej włosy. - nie potrafię bez Ciebie żyć, aniołku... - wyszeptał.
|
|
|
|