I wiesz, pewnego dnia budzisz się z myślą że wcześniej było lepiej. Pewnego dnia zdajesz sobie sprawę że to co było, trzymało cienką linię między tym co cenisz, a między tym czym gardzisz. Teraz? Teraz ona pękła, znikła, zmyła się rzęsistym deszczem łez. Aż zaczynasz wierzyć w teraźniejszość. Zaczynasz wierzyć w agonię duszy. Czujesz ją. Toniesz pod wpływem wszystkich emocji naraz. Umierasz pod ich naciskiem. Żyjesz. Martwy. / lovess.
|