siedziałam u Niego w pokoju na łóżku. nie mogąc nic z siebie wydusić, nie mogąc się odwrócić i spojrzeć na to jak przeze mnie cierpi. nie mogłam spojrzeć w jego zapłakaną twarz. a słowa które za długo w sobie trzymał, wypowiadane z żalem i cierpieniem paraliżowały mnie jeszcze bardziej. nie mogłam tego znieść. ta złość na siebie i bezradność obezwładniały mnie. poczułam jak głaszcze mnie po policzku a jego łza skapnęła mi na koszulkę. przepraszał. przepraszał że powiedział coś co mnie zraniło a przecież było prawdą. nie dbał już o to jak go skrzywdziłam. liczyłam się tylko ja i to abym już cierpiała. kochał mnie tak absurdalnie mocno.
|