|
perfekcyjna miłość, której mnie uczyłeś.
|
|
|
to, że się śmieję, nie znaczy, że jestem szczęśliwa.
|
|
|
kocham Twoje kłamstwa. to jedyny moment, kiedy tak na prawdę patrzysz mi się w oczy.
|
|
|
jeśli miałabym złamać nogę na oblodzonym chodniku - złamałabym, gdybyś tylko pomógł mi wstać po upadku.
|
|
|
rzygam na sztuczność uczuć.
|
|
|
nagle wszystkie słowa najsmutniejszych piosenek szczegółowo opisują mój stan.
|
|
|
- aż tyle - wymruczała - w jednym, jedynym pocałunku.
- będzie jeszcze dużo, dużo więcej - powiedział czule.
|
|
|
Skłamałabym, twierdząc, że o nim nie myślę.
Myślę. Czasami są takie dni, gdy jest w każdej godzinie, i takie godziny gdy jest w każdej minucie.
|
|
|
chciałabym móc znów Cię przytulić tak mocno jak wtedy..
|
|
|
cały świat ocieka plastikiem. sztuczne zewnętrze, bo wnętrza brak.
|
|
|
i obiecaj, że każesz mi się uśmiechać, kiedy tylko zaczną moknąć mi oczy.
|
|
|
poszła w ich pamiętne miejsce. usiadła na pamiętnej ławce, a wspomnienia po raz kolejny rzuciły się jej na szyję. była cała roztrzęsiona. na twarzy, miała rozmazany tusz. w ręku trzymała, butelkę czerwonego wina. - tęskniłaś? - usłyszała z oddali. obróciła się gwałtownie. stał. jak gdbyby, nigdy nic. wpadła w atak furii, rzuciła butelką o chodnik. wino spływało, po ulicy. podeszła do niego i wybuchając płaczem, niczym opętana, zaczęła okładać go rękami. - po co wracasz?! po co?! dlaczego znowu robisz mi to samo?! nie chcę Cię widzieć, rozumiesz?! nie chcę Cię widzieć! opadła z sił. kucnęła i zwinęła się w kłębek. klęknął obok niej. przytulił, czule całując w policzek, wyszeptał, że to był ostatni raz, że to się nigdy więcej nie powtórzy. - naiwnie uwierzyła. po raz kolejny.
|
|
|
|