|
poproszę o pudełko z zapachami jego ciała, smakiem jego ust i kolorem jego myśli ♥
|
|
|
Posłuchaj. Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami... rozumiesz?... Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb - nie cofnę się, rozumiesz?... Za takie szczęście oddam życie...! ♥
|
|
|
bo gdybym miała ogon to mogłabym ci pokazac jak bardzo się cieszę na twój widok.;)
|
|
|
Jestem w permanentnym konflikcie z głupotą.
|
|
|
Życie ją doświadczało. To było tak cholernie niesprawiedliwe. Ale mimo to, Ona dawała ludziom nadzieję i chęć do życia. Bo mówiła z takim przekonaniem, że życie jest piękne.
|
|
|
fenyloetyloamina nieco powyżej normy .
|
|
|
Ludzie mogą to nazywać namiętnością. Albo pożądaniem. Albo obsesją. Wszystko mi jedno. Kiedy jestem z nim, kiedy go dotykam, tylko wtedy czuję, że naprawdę żyję. Jeśli nigdy nie poczuliście, jaka w tym tkwi moc , to po prostu mi was żal.
|
|
|
Czasami bywają chwile, kiedy siedzę na matematyce nic nie rozumiejąc i jedyne co pozostaje to pisanie twojego imienia na marginesie, otaczając krzywymi serduszkami.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
Pachniesz nałogiem. Czekoladą. Namiętnym pocałunkiem, nielegalnym trunkiem, perfekcyjnie skręconą marihuaną z haszem, deszczem dudniącym w blaszane poddasze, trampkami z conversu i ucieczką z domu, o której lepiej nie mówić. Nikomu. Papierosem w ustach, ponętnymi ustami. Łąką. Kobietą. Niczyimi kobietami. Poezją, podnieceniem, oddechem, nagością? Pachniesz wolnością - wolną miłością.
|
|
|
Uwielbiałam jak się na mnie złościł. nikt nie potrafił tak uroczo marszczyć czoła jak on. krzyczał na mnie jak na małą dziewczynkę. a ja się tylko uśmiechałam doskonale wiedząc, że to nie potrwa długo, że zaraz podejdzie i mnie przytuli w ramach przeprosin.
|
|
|
I cała napełniam się dumą, gdy pomyślę, że Ten Ideał należy do mnie ;* .
|
|
|
|