Dziś zrozumiałam wszystko. Dla Ciebie byłam jedynie pomocą w zdobyciu jej, mojej przyjaciółki. Pisałeś do mnie, bajerowałeś itd. Pewnie po to, żebym opowiadała jej, jaki to Ty cudowny nie jesteś. No sprytnie, sprytnie. Ale niestety źle trafiłeś, ja jestem spostrzegawcza, i po jakimś czasie zrozumiałam, jaki cel jest w tym naszym pisaniu. Jako że jesteś nad wyraz inteligentny, domyśliłeś się, że ja poznałam prawdę. Odpuściłeś sobie mnie, ale ja wciąż jestem, i obserwuję, jak nadal nieudolnie próbujesz ją zdobyć. Szkoda, że nie wiesz, że nie masz u niej szans. Pytam więc, po co to wszystko było? Po co wciagnąłeś w to mnie? Należę niestety do tych, którzy wszystko biorą do siebie. Każdy Twój miły gest, uśmiech, zalotne spojrzenie. Wszystko tak przeżywałam. I po co? Po to, aby po kilku miesiącach nieprzespanych nocy zerwać kontakt, i znienawidzieć Cię, jednocześnie kochając niemożliwie mocno.
|