|
kornelka15.moblo.pl
A ja.? Ja mam Ciebie Cała reszta to nic 3
|
|
|
A ja.?
Ja mam Ciebie ;*
Cała reszta to nic < 3
|
|
|
Sama łamię sobie serce, Choć nie? Było już złamane. Tak prosiło o Twą miłość! A nigdy nie było kochane? Tyle już wycierpiałam, Miało być inaczej! Czemu nie mogę się śmiać? Dlaczego ciągle płacze? Robię sobie na przekór, Kocham, a nie chcę być z Tobą. Powoli tracę świadomość, Powoli przestaje być sobą. Tak bardzo za Tobą tęsknie. Nie wiesz jak mi Ciebie brakuje. Szukam Cię choć Cię nie ma, Uwierz mi: ja też czuje. A teraz koniec nadziei, Teraz już wszystko skończone. Zapomnij mnie, nie wspominaj, Każde poszło w inną stronę?
|
|
|
- Myślisz o niej?
- Nie.
- Czemu szepczesz?
- Żeby serce nie słyszało, że kłamię.
|
|
|
- Dasz mi całusa?
- Jak coś krzykniesz.
- Kocham Cię.
- I tak bym Ci dała
|
|
|
Pszczółki to robią,
muchy to robią,
motyle też to robią,
może i my też zrobimy?
Eeee, zapomnij o tym! My i tak nie nauczymy się latać! xdd;x
|
|
|
Mam nadzieje, że cie nie zraniłem. Nie, nie skąd..- odeszła płacząc.
|
|
|
Nie pytaj co u mnie. sam fakt, że żyje jest dobrą oznaką.
|
|
|
Nie jem śniadania ,bo myślę o tobie
Nie jem obiadu ,bo myślę o tobie
Nie jem kolacji ,bo myślę o tobie
Nie śpię ,bo ... chce mi się jeść . !
|
|
|
- chciałabym być maliną. !
- a dlaczego akurat maliną.?
- bo kiedyś powiedziałeś że uwielbiasz maliny. !
|
|
|
siedząc nad rzeką czekała na niego. wiatr rozwiewał jej włosy a słońce nadało im rudawy odcień. wyglądała nadzwyczaj pięknie. usłyszała kroki. automatycznie na jej twarzy pojawił się uśmiech. nie musiała się odwracać żeby upewnić się że to on po prostu to czuła. po chwili niepewnie usiadł koło niej. nawet się nie przywitał patrzył jedynie w dal. przytuliła go tak jak zawsze najbardziej lubił. siedziała w ciszy wtulona w niego.
- to... to koniec. wykrztusił. jej serce wpadło w arytmię z oczu pociekły słone krople. po kilku sekundach podniosła zalaną łzami twarz znad jego piersi. wciąż na nią nie patrzył. wstał. odszedł.
- jesteś mi tak bardzo potrzebny... wyszeptała.
|
|
|
szli jak w każde jesienne popołudnie na spacer, zawsze tymi samymi alejami. on, zmieszany niezręczną ciszą, w końcu się odezwał.
- skarbie, czy coś się stało?
- jej oczy napełniły się łzami. po chwili zaczęła krzyczeć.
- czy Ty mnie jeszcze, ku^wa, kochasz?
- ludzie patrzyli się na nią jak na skończoną idiotkę, jednak to ją nie obchodziło. jak przez mgłę, widziała tylko jego.
- dlaczego pytasz? przecież wiesz...
- wpadła w jeszcze większy gniew. w jeszcze większy płacz. - mam Ci przypomnieć?! właśnie minęliśmy drzewo, pod którym przytuliłeś mnie pierwszy raz. za każdym razem, kiedy przechodziliśmy koło tego dębu, przytulałeś mnie po raz kolejny. mam mówić dalej?!
- nie kocham Cię. - odszedł.
|
|
|
`Zawsze przy nim chowała ręce w kieszeniach, by nie widział jak jej drżą, gdy na nią patrzy.`
|
|
|
|