Kiedyś powiedział ktoś ze stracić coś lepiej niż nie mieć, w końcu kiedy przekonałem się że tak nie jest, nie ufam ludziom, i wciąż noszę to brzemię, sam, pośrodku nocy i dnia, wodząc po tafli zmysłami na bank, w ten takt wspomnień które wyryte w mej pamięci żyją tak nieprzytomnie, niby, powinienem być jedynym który włada myślami, lecz nie wiadomo czego nieświadomie wciąż mój umysł mamisz, i ranisz wspomnieniami, a więc, wybucham jak dynamit, albo kilo plastiku, pierdolę się z myślami których wciąż mam bez liku, bez kitu, nie chcę wciąż wyobraźni mamić znów trzymać cię u szczytu, a potem spaść, w otchłani, bólu i tego krzyku, biję się wciąż z myślami, widząc profil naszych figur, adios, zapadł wybór mam tylko jedno wyjście, zapomnieć o tym życiu zanim jutro znów przyjdzie, i zrani mnie znów zlepek jej słów... //kapee
|