 |
julciovaa.moblo.pl
I tylko jedno może unicestwić marzenie strach przed porażką.
|
|
 |
I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką.
|
|
 |
każdy pragnie miłości absolutnej, a takiej miłości nie trzeba szukać w innych, lecz w sobie. Ona drzemie w nas i tylko my możemy ją w sobie rozbudzić. Ale do tego potrzeba nam drugiego człowieka. Życie ma sens tylko wtedy, gdy mamy u swego boku kogoś, kto odwzajemnia uczucia.
|
|
 |
po raz pierwszy od wielu miesięcy ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszę, jej strach, jej kruchość, jej niezdolność do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choć tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała.
|
|
 |
Każdy z nas chce się zaangażować, chce mieć przy swoim boku osobę, która będzie towarzyszyła mu w podziwianiu piękna , dyskutowała o życiu lub nawet jadła razem z nami kanapkę. Lepiej zjeść tylko pół kanapki, niż całą, nie mając w pobliżu kogoś, z kim można się czymkolwiek podzielić.
|
|
 |
Zanim umrę, chcę walczyć o życie. Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę.
|
|
 |
kiedyś przychodzi taki moment, że życie przestaje Nam być potrzebne. nie dostrzegamy już tego piękna, co kiedyś. nie ma przy Nas już tych samych osób. świat wydaje się być bez celu i pozbawiony najmniejszego sensu istnienia. każde miejsce staje się puste. bliscy ludzie zmienili się. a My? zrozumieliśmy, że przeszłość nigdy nie wraca, a świat nie pięknieje.
|
|
 |
jeszcze jakiś czas temu nie miałam czasu usiąść i na spokojnie pomyśleć o problemach. nie było chwili, bym miała możliwość pobycia z samą sobą. często wychodziłam z domu, rozmawiałam przez telefon, zapraszałam znajomych do siebie lub odwrotnie. a teraz, zadręczam się wszystkim częściej. nie dlatego, że znalazłam na to czas. po prostu odeszli ludzie, którzy mieli być na zawsze. zostawili mnie Ci, którzy śmiali się nazwać przyjaciółmi.
|
|
 |
mam kilku przyjaciół, którzy zajmują dość ważne miejsce w moim życiu. jestem wstanie zrobić dla nich bardzo dużo bo przecież przeżywam z nimi swoje najpiękniejsze lata ale często też potrafią ranić słowem jak nikt inny. wiem, że większość słów, które mnie zabolały były nieprzemyślane dlatego nie mam im tego za złe, ale jest mi przykro, że zdarza im się nie wierzyć w moje siły i że tak często każą mi rezygnować z marzeń zamiast wspierać mnie przy ich realizacji
|
|
 |
Może nie zawsze gramy fair, wiec kiedy łżesz, popatrz w serce na stertę prawd. Potem głębiej i sprawdź, czy masz tam więc kłamstw, jeśli tak, jak najprędzej je spal.Co prawda, to kłamstwo, że kłamie tu dalej, okłamując Cię, że nie masz kłamać więcej kłamałam.Oszuści nie mają honoru klękać, a z bliskim najlepiej wychodzi się na niczym, wiesz jak jest&Oszustwo niszczy więzi, już tak bywa. Uważaj, bo ta prawda może być nieprawdziwa.
|
|
 |
Nienawidzę, kiedy ludzie mnie ignorują, a później zaczynają tak po prostu ze mną gadać, jakby nic się nie stało.Każdy chyba w życiu posiadał człowieka, z którym łączyła go tak cholernie dziwna więź. Było to coś w rodzaju przywiązania, chęci powiedzenia wszystkiego było to takie dziwne coś czego nie da się zapomnieć nigdy.Czasem lepiej wcześniej odpuścić, niż podwójnie cierpieć. Ale nie potrafię.Bo już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, nawet gdybyśmy bardzo chcieli to naprawić. Zawsze będzie czegoś brakowało.Miałeś już w życiu taki moment, w którym sam nie wiedziałeś co czujesz? Kiedy gubiłeś się w własnych myślach? Gdy kogoś ci brakowało, ale wszystkich od siebie odrzucałeś?
|
|
 |
uśmiech pojawia się mimowolnie na myśl o wspólnym trenowaniu i grze w turnieju. fazy przeszywają już wszystkie mięśnie i pojawia się tylko jedno zastanowienie: co jeszcze inteligentnego wymyśli, po idei z graniem w szachy na moich trampkach i zapewnianiu mnie, że jeśli tylko będę mieć problem z jakimś kolesiem, to jesteśmy na miejscu, boisko koło cmentarza, księdza zawoła, więc załatwimy wszystko za jednym zamachem.
|
|
 |
Teraz boję się najbardziej. Czuję się, jakby jakaś niewidzialna ręka kolejno podstawiała mi drewniane klocki po których się wspinam. Jestem jak mała figurka podążająca po przewracającej się wieży od jednego złego ruchu. Boję się, że to, gdzie jestem teraz, cała ta konstrukcja nagle runie. Tu nie ma czego się złapać, uczepić, nic. Spadnę z tym wszystkim na samo dno, a potem wydostając się z kupki małych elementów, nawet nie ruszę naprzód. Stanę zagubiona, mając masę alternatyw na skręt w prawo czy lewo pod różnymi kątami, lecz nie będzie drogi, którą podążałam wcześniej na cholerny szczyt.
|
|
|
|