ubrałam się w odświętny strój, po czym wsiadając do auta pojechałam razem z rodzicami do kościoła. zajęłam swoje ulubione miejsce, po czym uklęknęłam modląc się. obserwowałam ludzi, dzieci, starszych spoglądając na ich podejście do życia. msza dobiegała końca, gdy ksiądz rzekł : - a teraz ktoś chciałby jeszcze coś powiedzieć. spojrzałam w tamtą stronę, widząc jak z zakrystii wychodzi On. ubrany w elegancką koszulę, którą niegdyś mu kupiłam podszedł zabierając od ministranta mikrofon. - jest tutaj kobieta mojego życia. - zaczął. - i w gruncie rzeczy wiem, że mnie nienawidzi, ale ma dobre serce. Aniu, chciałem Cię przeprosić. wiem, że popełniłem błąd. ale przecież jestem człowiekiem, jak każdy. możesz mi nie wybaczyć, możesz udawać, że mnie nie znasz, możesz ignorować, ale jesteś całym moim światem. bez Ciebie nie mam sensu żyć. kocham Cię. - powiedział zmierzając w moim kierunku. kciukiem otarł mokre od łez policzki i w wiwatach ludzi namiętnie połączył Nasze usta miłością.
|