Pełna radości tak
Ciągle goniła wiatr
Spragniona życia wciąż
Zawsze gubiła cos
Nie chciała nic
Nie rozumiałem, kiedy mówiła mi
Dzisiaj ostatni raz
Zatańczmy proszę tak
Zaczęło się zwyczajnie. Budzik. Zwykły poranek. Zza okna powiało chłodem nocy letniej. Nocy która była mieszanka, namiętności, rozkoszy, szczęścia, smutku, złości... Nocy gdzie mieszało się wszystko, w jednym kotle, który On nazywa swym łóżkiem.