Tulił się do niej i opowiadał. O tym, że chciałby nie móc zmrużyć oka z podniecenia i zdenerwowania w noc przed pierwszą randką, przynieść jej bukiet fiołków, pójść z nią na spacer do parku, dotknąć – tak zupełnie przypadkowo – jej dłoni w ciemnym kinie, chcieć ją pocałować, gdy odprowadzi ją pod dom wieczorem, pogodzić się z tym, a nawet cieszyć, że mu na to jeszcze tym razem nie pozwoliła, i odejść rozmarzony, tęskniąc za nią już minutę po tym, jak zniknie za drzwiami swojego domu. I wyczekiwać niecierpliwie jutra, i chcieć pisać do niej miłosne listy, najpiękniejsze kiczowate wiersze. (…)
|