|
Najgorsze jest to , gdy opuszcza Cię przyjaciel . Po tylu wspólnych odjebach , nocach , dniach , łzach , śmiechu , smutku , radości , szczęścia czy depresji . Najgorsze jest to jak wymienia Cię na innych , nowszych . Tych popularnych , znanych w całym mieście , bo Ty po prostu może jesteś już nudna . Zaje.biste uczucie , co nie ?
|
|
|
Odszedł ? Tak zwyczajnie ? - Nie , kurwa , z efektami specjalnymi .
|
|
|
Był na wyciągnięcie ręki , a mimo to , niedostępny , niczym wytwór mojej wyobraźni .. / S. Meyer, Zmierzch
|
|
|
Będę szczęśliwa. Choćbym miała sobie to szczęście kurwa , narysować .
|
|
|
nienawidzę dzisiejszego dnia. jutrzejszego dnia także nienawidzę. i następnego i następnego. od dziś każdy dzień będzie taki sam, pusty, nic nieznaczący, nudny i znienawidzony przeze mnie. no, chyba że wrócisz.../och
|
|
|
Nigdy nie dawajcie drugiej szansy. Choćbyście nie wiem jak mocno w to wierzyły i tego pragnęły - człowiek tak naprawdę nigdy się nie zmieni. Nie dla drugiego człowieka..
|
|
|
nie sztuka powiedzieć: ' jestem ' . trzeba jeszcze być .
|
|
|
chciałeś być dla mnie kimś . teraz jesteś kurwa nikim . dla mnie już nie istniejesz .
|
|
|
siedziała na brzegu łóżka z papierosem w ręku. jej źrenice rozszerzały się coraz bardziej. łzy spływały po jej policzkach z coraz większą częstotliwością. chwyciła do jednej z dłoni szpilki, do drugiej butelkę taniego wina i boso wybiegła z mieszkania. noc była pochmurna. zbierało się na deszcz. usiadła na krawężniku ulicy i zaczęła pić czerwone wino prosto z butelki. ocierając rozmazaną szminkę z ust, końcem rękawa, usłyszała cichy szept. doskonale znała ten głos. obróciła delikatnie głowę. zaciskając wargę spojrzała na ciemną postać, doskonale znając te rysy. nie potrafiła powstrzymać łez. starała się nie dać mu tej perfidnej satysfakcji, ale nie umiała zapanować nad sercem. podszedł do Niej szyderczo się uśmiechając. wyczuła powiew zakłamania w powietrzu. zobaczyła w Jego oczach przeszywającą je nienawiść. mierząc ją wzorkiem odszedł. przepełniony satysfakcją szedł dumnym krokiem. a ona siedziała sama na środku ulicy błagając Boga o to, aby potrafiła go znienawidzić.
|
|
|
podeszła do Niego i wręczyła mu paczuszkę. spuścił swój speszony wzrok, ówcześnie ujrzawszy jej przeszklone łzami oczy. - zapomnę. - wyszeptała odchodząc. słyszał z oddali jak zanosi się płaczem. kucnął i zaczął niezdarnie odpakowywać paczkę, delikatnie rozwiązując perfekcyjnie związaną kokardkę. podnosząc wieczko ujrzał trzy rzeczy; paczkę żelek, papierosa i zapałkę. żelki miały symbolizować ich wspólną miłość. obydwoje kochała równie bardzo. papieros miał symbolizować jej uzależnienie od Niego. a zapałka? zapałka miała symbolizować, niewykorzystane szanse. wierzyła, że uda się jej zapalić ją po raz kolejny, ale On jej na to nigdy nie pozwolił.
|
|
|
gdyby nie było jutra pewnie zadzwoniłabym do Ciebie i powiedziała, że zajebiście mi zależy. ; c
|
|
|
- Mogę Cię przytulić? - A czy gdy chcesz zjeść obiad pytasz się widelca czy możesz na niego nabić kawałek ziemniaka? :*
|
|
|
|