Dawno nie byłam w bibliotece, więc pani bibliotekarka spytała się, czy u mnie się coś zmieniło. Dziwnie zaskoczona, że w końcu ktoś się o mnie troszczy i do tego jest to prawie obca mi kobieta, zaczęłam mówić, że "w sumie to wiele, bo chłopak mnie rzucił, a ja go dalej kocham, ja z kolei rzuciłam studia, żeby móc pracować i zarobić na realizacje swoich marzeń, a to w sumie też po to, żeby pokazać mu jak świetnie sobie radzę bez niego, chociaż wcale tak nie jest. Poza tym moje dwie najlepsze przyjaciółki albo zmieniły, albo znalazły nowych chłopaków i są teraz tak zakochane, aż rzygać się chce, a ja zostałam sama pośród problemów, do tego niedawno zmarła mi babcia, ale przynajmniej jest w domu już mniej kłótni, no i zaczęłam się dogadywać z bratem, ale i tak czuję się kurewsko zagubiona i samotna... to chyba tyle jak dotąd". Zdziwiona pani mruknęła "ale mi chodziło tylko o adres i szkołę..."
|