Widywała go każdego dnia. Miał takie nieidealne dłonie i zabawny głos. Kiedy mówił, lubiła go słuchać. Nie była blisko. Ale wyłapywała poszczególne słowa z powietrza. Poruszał się tak szybko. Mijał ją i codziennie pachniał tak samo. Lubiła patrzeć na niego z boku. Lubiła ogrzewać swój dzień jego uśmiechem. Próbowała wierzyć, że to ona jest jego głównym powodem. Dużo czasu spędzała czytając i analizując jego słowa. I tak niesamowicie często powracała do ich rozmów. Nigdy nie byli sobie bliscy, ale miała przynajmniej świadomość ,że przez moment była myślą w jego głowie. Czasami, miewała wrażenie ,że jest on podpalonym kawałkiem kartki. Nie wiedziała skąd brało się to skojarzenie, ale mimo wszystko, kochała na niego patrzeć. A potem? Mówiła mu ,że jej zależy, powiedziała mu o wszystkim, dosłownie o wszystkim. I odeszła. Tak całkiem na zawsze. Trzymając w zaciśniętych pięściach najwspanialsze wspomnienia i niezwykłe uczucia, jakich doznała podczas tych kilku krótkich chwil...
|