Pobiegłam przed siebie popłakując cicho. Biegłam przez ulice nie zwracają uwagi na przechodniów. Chciałam być jak najdalej od Niego. Wpadłam na jakąś staruszkę, ale nie odważyłam się zatrzymać, żeby ją przeprosić. On mógł mnie dogonić. Szybko przebiegłam na czerwonym świetle, miałam szczęście i żadne auto mnie nie potrąciło. Kiedy wbiegłam do parku kątem oka zauważyłam Naszą ławkę, tą na której się poznaliśmy. Przyspieszyłam, chciałam zostawić całą przeszłość za sobą. Zapomnieć o nim, o naszych wspólnych chwilach i o bólu jaki mi sprawił. Żadne słowa tego nie naprawią. Durne "przepraszam" nie wystarczy.
Poczułam silne ręce łapiące mnie w pasie i przyciągające do siebie. Chwile potem poczułam Jego wargi na swoich. I w tym momencie byłam zdolna wybaczyć mu wszystko. Nawet to co mi zrobił... Z miłości narodziła się nienawiść. A z nienawiści znów miłość.
|