Małe przeoczenie. Niby nic. Prawie niezauważalnie podchodzi. Jakby nikogo obok nie było. Na paluszkach, choć nie wiem czy je ma. Skrada się po cichu. Nie odwracam się, bo wiem, że i tak nic nie zobaczę. Może troche się boję, a może to po prostu niepewność. Nie chce nic mowić, bo wiem, że nie usłyszy. Nic mnie nie obchodzi. Jest już blisko, tuż tuż. Byłoby za rogiego, gdyby był jakiś róg w pobliżu. Może jest. Nie wiem. I wcale mnie to nie obchodzi. Liczy się tylko to. Nic więcej. A może jednak coś. Nie wiem, nie interesuje mnie to. Bezszelestnie, a jednak czuję ten oddech. Jesli to w ogóle oddech. Robi się zimno, a przecież jest środek lata. Przez ramię widzę parę z czyichś ust, choć przeciez mam zamknięte oczy. Powinnam się obudzić, zanim obudzi mnie to coś. Coś czego nie znam i nie koniecznie mam ochotę poznać. Mogłabym tak bez końca.
|