Y - Puścisz do mnie to swoje "oczko"?
X - A może bardziej zaszalejemy?
Y - Mrugniesz dwoma naraz?
X - No nie wiem co taka chwila szaleństwa przyniesie i czy jej znowu nie przegapię.
Y - Znowu?
X - Uhm. Jak przy sąsiednim stoliku ten facet zdejmował szalik w kratkę, powiesił kurtkę na krześle, przesunął szalik na brzeg stolika, przeczesał włosy prawą ręką i usiadł, to mijała taka chwila na szaleństwo.
Y - Ale gapa z ciebie.
X - No wiem.
Y - A co potem? Po takiej chwili szaleństwa?
X - Nie wiem. Albo bym wyszła, albo bym zaczęła się śmiać, albo bym ci dała z liścia i strzeliła mega focha ze słowami "co ty sobie wyobrażasz?" Zależy jak bardzo bym zaszalała ;)
Y - Ja bym wtedy powiedział "jeszcze raz, proszę".
X - Wiesz, zawsze myślałam, że kochasz mnie tak jak się kocha deszcz albo słońce albo truskawki albo świeże mleko od krowy...
Y - Bo tak cię kocham.
X - Ożeniłbyś się ze mną?
Y - Pewnie. Z truskawką też bym się ożenił, gdyby była tobą.
X - A ze świeżym mlekiem od krowy? ;)
|