Gdy otwiera oczy , gasną nocne światła ulic,
Nieraz prosił Boga, by go więcej nie obudził,
W kieszeniach chowa ręce, bo tak cieplej,
Pod mostem miejsce podłe, ale chroni przed deszczem,
Kiedyś pisał wiersze, że życie jest piękne,
Teraz życie go kopie, gdy śpi pod kartonowym kocem,
Pamięta, jak to było w domu przy kominku,
Dzisiaj domem ciemny płot, koło parkingu,
Dzieci poszły w świat, szukać swego szczęścia,
Żadne z nich imienia ojca dzisiaj pamięta,
W imię ojca każdy wybrał inna ścieżkę,
By nie skończyć, jak ten, którego krew plami im serce,
Żona odeszła to dla niej warto było przetrwać,
Wszystko zabrała, on nie chce iść do niej na cmentarz,
Zbyt Wiele przeżył, by ją z pamięci wymazać,
Chciałby znać słowa, jakimi mógłby z nią rozmawiać,
Mroźnej zimy pora, skłania do refleksji,
Na te chwile, w których smutek dławi oddech w piersi,
Chciałby wiedzieć w końcu, że jutro będzie lepsze,
Pomóż mu uwierzyć, bo ludzie mają serce.
|