lubię moją samotność zawieszoną wyżej niż most rękoma obejmujący niebo.
lubię tęsknić, wspinać się po poręczy dźwięku i koloru. w usta otwarte chwytać zapach zmarznięty.
Najpierw rezygnujesz z drobiazgów, potem z większych rzeczy, a w końcu z wszystkiego. Śmiejesz się coraz ciszej, aż wreszcie zupełnie przestajesz się śmiać. Twój uśmiech przygasa, aż staje się tylko imitacją radości, czymś nakładanym jak makijaż.