Zabraniał mi przeklinać i palić, choć sam robił to niemal ciągle, a kiedy zwracałam mu uwagę przy każdym kolejnym papierosie twierdził, że on może, ja nie. Lubiłam gdy to mówił, czułam się wtedy taka ważna. Lubiłam gdy się o mnie martwił kiedy byłam chora, a potem zwracał uwagę na to czy aby dość ciepło się ubieram. Lubiłam, kiedy był obok na każde moje słowo, choćby brzmiało ono jak krótkie 'ej'. Lubiłam mieć świadomość, że jest obok, i z każdym kolejnym dniem stawał się coraz bardziej nieodłącznym elementem mojego serca. A teraz, kiedy go nie ma mam wrażenie, że całe moje serce uzależniło się od niego tak bardzo, że tylko przy nim bije tak idealnym rytmem jak kiedyś. // NIE WIEM KOGO ;c
|